Ostatnio z kumpela wpadłyśmy do Natury. Jako że jestem kosmetykoholiczką musiałam z czymś wyjść ) Wybrałam polecany na blogach pigment kobo w odcieniu Cornflower, czyli żywego kobaltu. Kolor jest piękny ale nie wiem co mu się staje gdy zostanie nałożony na powiekę czyli odbija się na powiece, wałkuje się po 15 minutach. Wszystko to się dzieję mimo że nałożyłam bazę pod cienie i puder. Hmm, dziwne, ale dam mu jeszcze szansę :) Potem wybrałam jeszcze lakier z wycofanej kolekcji w kolorze khaki. Będzie idealnie pasować do modnego "militarnego" trendu :)
wybrałam jeszcze morelowy cień z limitowanki Essence, Fruity. Jest bardzo ładny, ma piękne drobinki, a jego konsystencja doprowadza mnie do zachwytu. Problem leży w tym że słoiczek jest bardzo mały i raczej nie wcisnę tam palucha po resztki :)
Te przyjemności kosztowały mnie ok. 20zł(lakier 4zł, cień 9zł a pigment 7zł).
Co możecie mi poradzić na osypywujący i znikający cień Kobo? Byłabym wdzięczna za rady :)
Moje zakupy :)
Cień ma tylko 2 miesiące ważności, ale spokojnie go zużyję :)
Od prawej cień Fruity, cień Kobo.
Ładny cień i pigment :) Mam chyba taki sam lakier essence
OdpowiedzUsuńŁadny ten niebieski cień :)
OdpowiedzUsuńszkoda ze taka krótka data ważności, nigdy bym chyba nie dała rady zużyć cienia w dwa miesiące :)
OdpowiedzUsuńlaaa jaka pigmentacja!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam kobalt w każdej postaci *,*
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie byłam w Naturze..
OdpowiedzUsuń